Jerzy Przeździecki, pisarz, 86 lat

Fot: K.Piądłowska


“To co ma pewien związek z tą częścią Warszawy, ze skarpą, ma tutaj wydźwięk bardzo szczególny i dramatyczny, albowiem piętro wyżej nade mną mieszkał, aż do swojej śmierci, mój dowódca Armii Krajowej. Trudno sobie mnie teraz wyobrazić jako chłopca, ale gdy miałem 18 lat byłem żołnierzem Armii Krajowej, a przedtem, gdy byłem jeszcze młodszy – Orła Białego. Chyba pobiłem wszelkie rekordy, bo miałem 13 lat i już byłem żołnierzem. Musiałem mieć 16 lat, żeby zostać dopiero żołnierzem AK.”


“Moja książka “Ale młodość mieliśmy fajną”... to jest ironiczny tytuł, bo wcale tej młodości nie mieliśmy takiej fajnej. Znajdują się w niej zdjęcia moich przyjaciół: tu jest mój przyjaciel, sąsiad do końca życia, partyzant, jeden z najwspanialszych partyzantów polskich, który zaatakował Niemców niespodziewanie z polskimi siłami przebranymi za Niemców! Było to zupełnie niezwykłe, dla nas, dla Hitlera, dla wszystkich.”


“Na terenie naszej skarpy działaliśmy wtedy, kiedy już się wojna skończyła. Działaliśmy wszyscy z racji tego, że byliśmy “imciarzami” (YMCA – przyp. bad.) - to była instytucja amerykańska i bardzo to było dziwne, że za komuny musiano tolerować taką instytucję, w której skupiali się chłopcy i dziewczęta z AK. Była tam masa ludzi, wraz z nimi sadziliśmy drzewa, tu na skarpie warszawskiej. Mieliśmy zestaw kolegów, znakomitych, którzy do niedawna jeszcze żyli i pracowali, np. Adam Choynowski – dziennikarz sportowy, także Leopold Tyrmand, umarł już dawno, w 1985 r., był pisarzem i publicystą, więc mieszkali tu tacy znakomici chłopcy, którzy do końca z nami budowali skarpę, bo przecież tu wszystko było inne niż teraz. Dla Was jest to rzecz niepojęta, że skarpa warszawska była goła – nie było na niej drzew, były rozbite baraki u podnóża skarpy.”


“Te drzewa głównie sadziliśmy w obrębie tzw. “wąwozu” - idzie on od “Imki” do Książęcej.”


“Wiele rzeczy tu się działo. Na szczycie skarpy, w jednym z domów, mieszkał znakomity artysta plastyk – Andrzej Mierzejewski, a także jego brat Jerzy, profesor szkoły filmowej (PWSFTviT w Łodzi – przyp. bad.). Dzisiątki nazwisk mógłbym przytaczać, znakomitych ludzi, którzy tu na skarpie żyli i działali, spotykali się, ale już nie żyją, zostałem tylko ja z tej całej grupy. I tutaj do niedawna przecież graliśmy w siatkówkę, w tenisa, pływaliśmy.”