Maciej Stępiński, artysta, mieszka w al. Na Skarpie 15, 41 lat
Fot: K.Piądłowska 



"Moi dziadkowie kupili tutaj Na Skarpie 15 mieszkanie tuż po wojnie. Tu się wychowała moja mama i w pewnym sensie można powiedzieć, że ja tutaj się urodziłem. W 1947 roku przeprowadziła się tutaj, chcąc nie chcąc, księżna Lubomirska, którą wykwaterowano z obecnego Muzeum Ziemi, które było jej prezentem ślubnym. Stąd początki tego budynku przy al. Na Skarpie 15 były naznaczone osobą księżnej, której żal było oddalić się od swojej posiadłości i pomieszkiwała tutaj ze swoją francuską boną przez wiele lat. Księżna zajmowała się też moją mamą, gdy była ona dzieckiem. Z kolei mój dziadek, który był architektem, wprowadził pierwsze zmiany do tego budynku, m. in. w latach pięćdziesiątych zainstalował łazienkę i toaletę, co było powodem zazdrości współmieszkańców, którzy niszczyli instalacje, ponieważ uważali taki luksus za burżuazję”.


„Spędziłem tutaj większość czasu mojego dzieciństwa w latach 70-tych, a teraz, po śmierci dziadków – zamieszkałem tu. Dużo łączy mnie z tym miejscem i budynkiem. Chodziłem niedaleko do szkoły podstawowej na Górnośląskiej, potem do Batorego, studia na ASP. Ważne były dla mnie miejsca w okolicy, które już dzisiaj nie istnieją, choćby Jordanek, który był dokładnie po tamtej stronie, tam, gdzie jest w tej chwili Hotel Sejmowy. Wcześniej były tam huśtawki i plac zabaw. A w samym budynku al. Na Skarpie 15 była znakomita ciastkarnia, więc często tutaj spotykałem się z grupą moich kolegów, których zaciągałem na ciastka. Na dole, w piwnicy, jest jeszcze tablica i napis »Ciastkarnia«. Wchodzenie do tego budynku od zawsze było przyjemne, bo pachniało... pachniało ciastkami”. 


"Z okolicą wiąże się też wiele moich przeżyć. Teraz górka na skarpie jest mało eksplorowana zimą przez dzieci (…). W dzieciństwie, jak tutaj padał śnieg, to wszyscy jeździli na sankach, a nawet na nartach, było kilkadziesiąt dzieci, a nie czworo czy pięcioro jak obecnie. Wtedy zjechanie na sankach stąd do samego Rozbrat za jednym zamachem to było coś". 


"Mam swoją trasę rowerową na skarpie, którą niedawno pokonałem i ze zdziwieniem przypomniałem sobie, że kiedyś pokonywałem ją dwudziestokrotnie! Moja pętla była taka, że jechałem spod stadionu Legii z kortów tenisowych, bo tam kiedyś trenowałem tenisa, Agrykolą do góry, kładką koło Zamku Ujazdowskiego, zahaczałem właśnie tutaj na skarpę i potem czasami wpadałem na ciastko albo do babci, żeby się czegoś napić i potem wracałem Książęcą w dół, dalej Myśliwiecką, tak jak wyścigi kiedyś były”. 


"Druga pętla dosyć ważna przez to, że chodziłem tutaj niedaleko do liceum, do Batorego, to była pętla Batory – Skarpa – Akademia Sztuk Pięknych – Nowy Świat. Właściwie cały czas poruszałem się tą górką i podjeżdżałem tutaj rowerem. I ten widok z kładki na Trasę Łazienkowską wieczorem". 


"Jeśli chodzi o rower, ten odcinek stąd do Muzeum Ziemi zapisał się jako pierwszy odcinek w moim życiu, który przejechałem samodzielnie bez trzymanki tzn. bez asekuracji w formie kija. To było chyba w wieku czterech lat. Tutaj też pierwszy raz ojciec uczył mnie jeździć samochodem w młodym wieku i kręcenia ósemek maluchem, robiłem drifty na tych kocich łbach. Właściwie do dzisiaj kręcę je zimą samochodem pod Muzeum Ziemi". „Spędziłem tutaj większość czasu mojego dzieciństwa w latach 70-tych, a teraz, po śmierci dziadków – zamieszkałem tu. Dużo łączy mnie z tym miejscem i budynkiem. Chodziłem niedaleko do szkoły podstawowej na Górnośląskiej, potem do Batorego, studia na ASP.
Ważne były dla mnie miejsca w okolicy, które już dzisiaj nie istnieją, choćby Jordanek, który był dokładnie po tamtej stronie, tam, gdzie jest w tej chwili Hotel Sejmowy. Wcześniej były tam huśtawki i plac zabaw. A w samym budynku al. Na Skarpie 15 była znakomita ciastkarnia, więc często tutaj spotykałem się z grupą moich kolegów, których zaciągałem na ciastka. Na dole, w piwnicy, jest jeszcze tablica i napis »Ciastkarnia«. Wchodzenie do tego budynku od zawsze było przyjemne, bo pachniało... pachniało ciastkami”.


"Z okolicą wiąże się też wiele moich przeżyć. Teraz górka na skarpie jest mało eksplorowana zimą przez dzieci (…). W dzieciństwie, jak tutaj padał śnieg, to wszyscy jeździli na sankach, a nawet na nartach, było kilkadziesiąt dzieci, a nie czworo czy pięcioro jak obecnie. Wtedy zjechanie na sankach stąd do samego Rozbrat za jednym zamachem to było coś".
"Mam swoją trasę rowerową na skarpie, którą niedawno pokonałem i ze zdziwieniem przypomniałem sobie, że kiedyś pokonywałem ją dwudziestokrotnie! Moja pętla była taka, że jechałem spod stadionu Legii z kortów tenisowych, bo tam kiedyś trenowałem tenisa, Agrykolą do góry, kładką koło Zamku Ujazdowskiego, zahaczałem właśnie tutaj na skarpę i potem czasami wpadałem na ciastko albo do babci, żeby się czegoś napić i potem wracałem Książęcą w dół, dalej Myśliwiecką, tak jak wyścigi kiedyś były”.


"Druga pętla dosyć ważna przez to, że chodziłem tutaj niedaleko do liceum, do Batorego, to była pętla Batory – Skarpa – Akademia Sztuk Pięknych – Nowy Świat. Właściwie cały czas poruszałem się tą górką i podjeżdżałem tutaj rowerem. I ten widok z kładki na Trasę Łazienkowską wieczorem".


"Jeśli chodzi o rower, ten odcinek stąd do Muzeum Ziemi zapisał się jako pierwszy odcinek w moim życiu, który przejechałem samodzielnie bez trzymanki tzn. bez asekuracji w formie kija. To było chyba w wieku czterech lat. Tutaj też pierwszy raz ojciec uczył mnie jeździć samochodem w młodym wieku i kręcenia ósemek maluchem, robiłem drifty na tych kocich łbach. Właściwie do dzisiaj kręcę je zimą samochodem pod Muzeum Ziemi".