Pani Anna, związana ze skarpą od zawsze
Fot: K.Piądłowska



“Na basenie na Legii odbywały się regularnie zawody sportowe. Były tam trampoliny, z których często skakano do wody. Basen funkcjonował długo: od lat dwudziestych ubiegłego wieku. Został zamknięty w latach dziewięćdziesiątych, nie wiem z jakich przyczyn. To było rewelacyjne miejsce. Tam każdy mógł wejść i siedzieć godzinami.”

 “Zamieszkiwało tu dużo aktorów, artystów, ludzi kultury, polityki.”

 “Związana jestem ze skarpą od zawsze. I to nie tylko ja, ale również trzy pokolenia mojej rodziny. Mieszkaliśmy na Mokotowskiej najpierw, na tym odcinku między Wilczą a Piękną. Tam mieszkali moi rodzice, moi dziadkowie i tam ja się urodziłam. Natomiast całe moje dzieciństwo spędziłam w parku na Powiślu, na skarpie, który wtedy nie nazywał się parkiem Rydza – Śmigłego, tylko Parkiem Kultury i Wypoczynku. Przez te wszystkie lata obserwowałam zmiany, jakie zachodziły tu w okolicy.”

 “Jedną z pierwszych rzeczy, które zapamiętałam, związanych ze skarpą, to codzienne spacery, tu, do parku, z mamą, tatą, babcią. Spędzaliśmy czas w różny sposób. Pamiętam wesołe miasteczko przy Moście Poniatowskiego, byłam wtedy małym dzieckiem, ale bardzo często do niego przychodziliśmy. To wesołe miasteczko kojarzyło mi się jeszcze z jedną rzeczą – w tamtych czasach ulicą Książęcą jeździł tramwaj. I ja nie potrafiłam zrozumieć jako dziecko, jak to jest możliwe, że ten tramwaj wjeżdża pod taką górę ulicą Książęcą! To była dla mnie zagadka. Na początku lat sześćdziesiątych, a może wcześniej, ten tramwaj zlikwidowano, może i słusznie. Natomiast zostawiono tory, które wiele lat pozostały na Książęcej.”

 “Kolejną rzeczą, która utkwiła mi w pamięci to Aleja Na Skarpie w tamtych czasach, która wyglądała też trochę inaczej. Po pierwsze była dłuższa. Poza tym fascynowało mnie zawsze to, że przy tej ulicy mieszka Władysław Gomułka, dokładnie na rogu Nullo i Alei. W czasach kiedy tam mieszkał, znajdowały się w pobliżu dwie budki milicyjne, przy czym nie było to specjalnie obciążające w jakikolwiek sposób dla ludzi przychodzących tam, spacerujących. Ja na przykład nauczyłam się tam jeździć na rowerze. To było idealne miejsce.” “Wtedy po drugiej stronie Alei Na Skarpie, tam, gdzie teraz są budynki Sejmu, były dzikie tereny, górki, doły. Były tam gruzy, które pozostały jeszcze z czasów okupacji, przysypano to ziemią i wyrosły na tym krzaki, ale było to idealne miejsce do zabawy dla dzieci. Ja i brat szaleliśmy tam na tych terenach, chowaliśmy się, rewelacyjne miejsce!”

 “Fascynowały mnie zawsze pozostałości po sadach i ogrodach, które tu były przed wojną. Było tam mnóstwo starych drzew owocowych – pozostałości po nich są do dziś, a nawet dosadzono tam nowe drzewa. Kiedy przychodziło się tam wiosną można było zobaczyć rajski krajobraz! Drzewa owocowe kwitły i to było coś niesamowitego i pięknego.”

 “Jako małe dziecko chodziłam również do ośrodka sportowego na Agrykoli, do sekcji łucznictwa. Dwa razy w tygodniu przemieszczałam się “w dół” z Mokotowskiej. Wtedy ulicą Myśliwiecką w górę i dalej Piękną jeździły trolejbusy, których pętla była na Torwarze.”

 “Cały czas moja rodzina była związana z tym miejscem. Moja mama przez wojną chodziła do gimnazjum i liceum kupieckiego, które mieściło się w szkole, w której teraz jest Technikum Budowlane, przy Parku Rydza – Śmigłego. W tej szkole, w 1940 roku, zdawała maturę. Był to ostatni rok, w którym Niemcy pozwolili Polakom zdawać egzamin dojrzałości. Ta szkoła przed wojną wyglądała dokładnie tak samo.”

 “Na rogu Górnośląskiej i Hoene – Wrońskiego znajdowała się apteka, która też była tutaj odkąd ja pamiętam. Często korzystaliśmy z tej apteki, ale parę lat temu okazało się, że apteka musi zostać zamknięta, bo nie wytrzymuje konkurencji innych aptek. Była to piękna, zabytkowa apteka. Bardzo trudno mi było pogodzić się z tym zniknięciem.”

 “Pamiętam, że na ulicy Górnośląskiej był bruk. Prawdziwy, przedwojenny bruk. Były tu też prawdziwe gazowe latarnie. Co wieczór i co rano, gdy zapadał zmrok i wstawał świt, chodził tu taki starszy pan i za pomocą długiego kija zapalał i gasił po kolei te latarnie. Światło gazowych latarni jest zupełnie inne niż światło współczesnych latarni. Nieporównywalne. Szczególnie zimą wyglądało to pięknie i niesamowicie, jak w baśni Andersena.”