Teresa Piądłowska, rencistka, urodzona w Płocku, warszawianka z konieczności, 57 lat
Fot: Katarzyna Piądłowska 


„Kiedy jestem w Płocku obowiązkowo idę do parku za Tumem i nie ma takiego dnia, żebym tam nie była. Zawsze mnie nogi poniosą na skarpę wiślaną w Płocku. Jest to miejsce, które znam bardzo dobrze od dzieciństwa. Był taki okres w szkole podstawowej kiedy z zazdrością patrzyliśmy na Małachowiaków, który na dużej przerwie mogli wyjść za Tum. Natomiast nas uczniów podstawówki woźny nie wypuszczał na tą Skarpę. Ale potem poszłam do Małachowianki i już z tego przywileju mogłam skorzystać. Pamiętam nawet raz się spóźniłam, bo zeszłam nad samą Wisłę i potem okazało się, że jestem spóźniona na lekcję.”

„Natomiast skarpę wiślaną bardzo dobrze wspominam z okresu kiedy mieszkaliśmy już w Warszawie na Żurawiej, ulicą Książęcą szło się do Parku i różne zabawy przy tej okazji z małymi dziećmi organizowałam. Pamiętam kilka razy wzięliśmy piłkę i kopaliśmy ją do samych Łazienek.”

„W Płocku widać Wisłę ze skarpy, natomiast w Warszawie często drzewa zasłaniają i nie widać Wisły, więc w Płocku widok jest przepiękny.. Właściwie w tej chwili jest to jezioro zalewowe, ponieważ zbudowano tamę we Włocławku i ta część Wisły nad którą leży Płock to jest teraz sztuczny zbiornik wodny.”
„W Warszawie zawsze zaczynaliśmy od mostku nad Książęcą, potem koło sejmu, przez mostek nad Górnośląską i potem do Łazienek i w tam był koniec spaceru z dziećmi.”„Kiedy przeprowadziliśmy się do Kazimierza w roku 1982 byłam przewodniczką po Kazimierzu i tam również chodziłam na skarpę. Jako przewodnik najpierw zwykle zwiedzałam z turystami zamek, w którym w tej chwili jest taras widokowy na Wisłę, potem szliśmy na basztę i stamtąd to już w ogóle był wspaniały widok.”

„Wędrowałam w górę Wisły w swoich przeprowadzkach. Śmieję się, że jestem Płocczanką z urodzenia, Kazimierzanką z wyboru i Warszawianką z konieczności.”

„Piękna jest skarpa, przepiękna.”