Piotr Otrębski, 28 lat, dziennikarz, varsavianista
Jolanta Otrębska, właścicielka klubokawiarni Retrospekcja przy ul. Bednarskiej, 57 lat 
Fot. Katarzyna Piądłowska


J.O.: "(...) Piotr powiedział: Mamo, otwórzmy kawiarnię warszawską, o Warszawie, taką która opowie historię, która będzie tu i teraz, ale zarazem sięgnie do przeszłości... Ja od razu na to: Super pomysł! To zdeterminowało wybór lokalizacji. Zależało nam na starym budownictwie i raczej centralnej części miasta. No i przez przypadek znaleźliśmy to miejsce przy Bednarskiej."
P.O.: "Retrospekcja to nie muzeum, to nie żaden skansen. Choć mamy sporo pięknych pamiątek dwudziestolecia międzywojennego, które pozwalają zażywać tamtej Warszawy to działamy tu na styku czasów... Wieczorami w piątek i sobotę są imprezy rockandrollowe, disco, mamy kulę dyskotekową, także praktykujemy taką zdrową symbiozę retro-nowoczesność. Jak się okazuje nie ma tu napięcia. Retrospekcja to miejsce jak najbardziej współczesne, odnoszące się stylistycznie do dawnych lokali. Poza tym klimat i tak tworzą ludzie. Do nas przychodzą ludzie po prostu fajni. Nie możemy się nadziwić!"
 J.O.: "Warszawa jest punktem zaczepienia, punktem wyjścia. Jest przestrzenią. Ten warszawski akcent to jest Retroring. (...) Bardzo dużo jest wokół nas muzyków – z muzykologii, z uniwersytetu muzycznego,  z Bednarskiej i innych – oni tu przychodzą, grają za darmo. (...) Oni tu też sprowadzają muzyków ludowych. (...) "
P.O.: "Dlatego to nie jest kawiarnia, tylko klubokawiarnia w takim pozytywnym sensie klubu. Nie tylko picie i jedzenie. Miejsce kulturotwórcze. (...) Retroring to jest taka nasza sztandarowa coroczna impreza. Varsavianistyczne Mistrzostwa Amatorów Retroring – to pełna nazwa. Zresztą to nie jest tylko impreza Retrospekcji bo zaangażowani są ludzie z zewnątrz, którzy bardzo nas od początku wspierają i z którymi się zaprzyjaźniliśmy. Trzeba by wymienić Jarosława Zielińskiego – historyka Warszawy, panów z fundacji Warszawa1939.pl, czyli Krzysztofa Jaszczyńskiego i Ryszarda Mączewskiego. Właśnie wspólnie z nimi od samego początku Retroring organizujemy, zresztą to wspaniali specjaliści od Warszawy. Forma Retroringu to jest pastisz, można powiedzieć, gali bokserskiej, dlatego że scena jest aranżowana na ring, zawodnicy mają pod ręką różne akcesoria związane ze sztukami walki, ale to tylko po to, żeby zbudować nastrój. To świetna zabawa, ale i rywalizacja. To rozrywka połączona z dydaktyką. I to jest siła tych zawodów, dlatego że ludzie, którzy tutaj przychodzą oglądać te zmagania i dopingować zawodników, wychodzą wzbogaceni o wiedzę związaną z Warszawą, a zarazem też bywa, że jest to beczka śmiechu po prostu."

J.O.: "Zawody retroringowe zaczynają się o 19.30, a pierwsi goście przychodzą o 17.00, żeby zająć miejsca siedzące, bo nawet o stojące jest trudno – taka popularność towarzyszy tej imprezie. Z drugiej strony, cóż, przestrzeń jest ograniczona."
P.O.: "Wystrój Retrospekcji stylistycznie nawiązuje do dwudziestolecia, ale nie odtwarza tamtej rzeczywistości. Odtwarzać może skansen czy jakaś sala pamięci w muzeum, a to jest miejsce żywe i tutaj posługujemy się pewnymi atrybutami, bo są zdjęcia i to w dużej mierze oryginalne, są gazety odpowiednio oprawione – nie tylko z dwudziestolecia, ale i starsze, bo mamy „Wędrowca” i „Kłosy” z XIX wieku jeszcze. Mamy widoki Warszawy z dwudziestolecia międzywojennego i tak dalej, i tak dalej. Nawet meble są w dużej mierze przedwojenne – zwłaszcza stoliki, ale to wszystko jest przełamane nowoczesnymi lub inaczej – współczesnymi akcesoriami. Światło odgrywa ważną rolę – ciepłe ledowe łuny, tak że jest to rzeczywiście połączenie tradycji z jakąś dobrze pojętą nowoczesnością. Mamy np. wygodne pufy, na których można się rozsiąść nawet na podłodze – te czerwone. Można się nawet rozłożyć. Są gry planszowe, jest stolik szachowy, jest regał z książkami – głównie rzeczywiście o Warszawie. Jest bar – myślę, że nieźle wyposażony, który jest jak serce tego miejsca, bo tak musi być po prostu. Warto tu przyjść, żeby odprężyć się, żeby mimochodem nawet spojrzeć na slajdy, które wyświetlamy – widoki przedwojennej Warszawy, ale nie tylko – jakieś takie smaczki. Zresztą my teraz siedzimy na fotelach kinowych, także jak jest jakiś seans, bo też się tak zdarza, że filmy wyświetlamy, no to można się poczuć, jak w małym kinie."