Piotr Grabowski, mieszkaniec skarpy warszawskiej, fundator Fundacji Culture Shock, 
przedsiebiorca, prawnik, 31 lat
Fot: Katarzyna Piądłowska



“Mieszkam na skarpie warszawskiej od zawsze. Mieszkałem do tej pory na trzech ulicach dookoła Parku Rydza  - Śmigłego. Pierwsza lokalizacja to była ulica Frascati, drugą była Aleja Na Skarpie, gdzie obecnie mieści się Fundacja Culture Shock, a w tej chwili mieszkam na ulicy Górnośląskiej, czyli z drugiej strony parku, w kamienicy tuż przy nim. Moje życie zawsze było i jest lokalizacyjnie związane ze skarpą warszawską, zwłaszcza, że również chodziłem do przedszkola na skarpie, tam za kładką (nad ulicą Górnośląską  - przyp. aut.), do szkoły podstawowej na ulicy Górnośląskiej, a do liceum - do Batorego, czyli zaraz u podnóża skarpy. Uniwersytet znajduje się też na skarpie, więc cała moja droga edukacyjna i zawodowa jest w zasadzie związana ze skarpą. Osobista też.”



“Ostatnie miejsce mojego zamieszkania było wybrane już świadomie. Wcześniej natomiast moi rodzicie nieprzypadkowo wybierali takie lokalizacje, zwłaszcza zmieniając mieszkanie z Frascati na to leżące na Alei Na Skarpie. Robili to celowo i tak samo ja później szukałem mieszkania w tych okolicach. Także nie jest to przypadek.”

“Moja skarpa to jest ten park – Park Rydza – Śmigłego i jego bezpośrednie okolice. Dopiero później dowiedziałem się, że jest to część skarpy warszawskiej, że cała skarpa jest taka długa. Moja skarpa to jest ten park i w tym parku trochę się zmieniło. Teren Sejmu okalający park nie był ogrodzony, był dostępny. Od strony głównej alejki teren był otwarty i można było tam wejść. Są tam takie fajne krzaczory, takie chaszcze, w których idealnie można było się schować. Ja tam paliłem pierwsze papierosy. Było widać idealnie, co się dzieje na alejce, czy na przykład rodzicie nie idą, natomiast nas w ogóle nie było widać.”

“Zmieniło się jeszcze to, że zniknęła wierzba płacząca u wylotu alejki głównej. Była piękna, pochylona, wspinaliśmy się na nią, co też chwilami bywało kontrowersyjne, bo policja nas próbowała z tej wierzby zdejmować. Z różnym skutkiem.”
“Chodzenie po drzewach to była bardzo ważna rozrywka. Przed naszym domem rósł kasztan, na który się wspinałem, ta wierzba, tutaj jeszcze takie brzozy były, więc wspinałem się jak małpka.”

“Z rodzicami chodziłem na spacery za Rozbrat. Jest tam ogródek jordanowski, z którego mam fantastyczne wspomnienia huśtawek. Huśtawki były jedną z moich ulubionych rozrywek za młodu. Zresztą przed naszym domem na skarpie również była huśtawka. Na Frascati natomiast mieliśmy trzepak. To była era trzepaka.”

“Po zakupy chodziło się do pana Rysia, który miał budkę z warzywami u wylotu parku przy Górnośląskiej. Podjąłem u niego moją pierwszą pracę – przychodziłem sprzątać tę budkę mając lat pomiędzy kilka a kilkanaście. W tej chwili niestety tam nic nie ma, budka została rozebrana, natomiast pan Rysio przeniósł się ze swoim sklepem do mojego domu na Górnośląskiej. Nadal się widujemy.”

“Nie zmieniło się też położenie sklepu Społem naprzeciw Sheratona. Tam się w ogóle bardzo niewiele zmienia. Pracuje tam pani Henia w jednym ze sklepów cały czas. Znamy się bardzo dobrze.”

“Chaszcze w parku to idealne miejsce dla zakochanych. Ja korzystałem z tych chaszczy po drugiej stronie kładki nad ulicą Górnośląską.”

“Uczyłem się jeździć na rowerze pod schodami koło fontanny na dole skarpy. Miałem taki rower z kijem, który był trzymany przez dorosłego. Moja mama mnie straszyła – mówiła mi, że pozbędzie się roweru, jak się nie nauczę na nim jeździć natychmiast. Uczyłem się też jeździć tu na rolkach. Jest tu kilka bardzo wymagających miejsc, jeśli chodzi o naukę jazdy. Te górki w ogóle mają swoje nazwy nadane przez użytkowników, np. ta trasa, najbardziej stroma góra, nazywa się “diabeł”. Zjechać z diabła na rolkach to był nie lada wyczyn! Jest też trasa “ślimak” - łagodniejsza.”

“W jednym z budynków sejmowych, które były dostępne od strony polanki, gdy teren nie był ogrodzony, był otwór w murze z kratą, prowadzący do głębokiego dołu. Kiedy miałem kilka lat słyszałem plotkę, że otwór ten prowadzi do piekła. Dość mocno wtedy to z kolegami rozważaliśmy. To było całkiem straszne.”

 “Ta dolinka od ul. Książęcej to obszar praktykowania miłości, intensywnego praktykowania, zwłaszcza u gejów.”